Powered By Blogger

sobota, 30 czerwca 2012

Stała Einsteina

Stała Einsteina to mało znany wzór pozwalający na szybkie określenie siły działania procentu składanego w pomnażaniu Twoich finansów w czasie. Dzięki niemu możemy zrozumieć również, jak ważna jest dziś konieczność ciągłej edukacji, a przede wszystkim… konieczność ciągłej edukacji finansowej. Dlaczego jest ona taka ważna? Sprawdźmy na konkretnych przykładach. Stała Einsteina Tak wygląda wzór opracowany przez Einsteina: 72 / % stopa zwrotu = podwojenie kapitału w latach Co oznacza ten wzór i jak z niego korzystać? Sprawdźmy go na dwóch poniższych przykładach. Lokata bankowa Załóżmy, że na lokacie bankowej uzyskujemy wynik 5% w skali roku. 72 / 5% = 14,4 To oznacza, że Twój kapitał w przypadku oprocentowania 5% w skali roku podwoi się już za… około 14,5 roku! Załóżmy, że Twoja inwestycja na dzień dzisiejszy to 10 000 zł. Zastanów się, jaki będzie Twój wiek za 14,5 roku? Masz już w głowie odpowiedź? Dokładnie wtedy wartość Twojej inwestycji wyniesie 20 000 zł. Za kolejne 14,5 roku będzie to „już” 40 000 zł. Czyli Twoje 10 000 zł potrzebuje aż 30 lat, by zwiększyć swoją wartość do 40 000 zł! Bardzo długo prawda? Zgadza się! Dlatego też spójrzmy na drugi przykład… Inwestycja poparta wiedzą finansową Mając wiedzę finansową Twoje pieniądze mogą pracować zdecydowanie lepiej np. dając 12% rocznie. Czy ma to duże znaczenie? Sprawdźmy kolejny przykład: 72 / 12% = 6 To oznacza, że Twój kapitał w przypadku oprocentowania 12% w skali roku podwoi się już za 6 lat! Tak, o 8,5 roku szybciej. Ile jest dla Ciebie warte ponad 8 lat Twojego życia? Masz rację – bezcenne! Załóżmy, jak w poprzednim przykładzie, że Twoja inwestycja na dzień dzisiejszy to 10 000 zł. Już za 6 lat będzie ona miała wartość 20 000 zł, a za 12 lat 40 000 zł, czyli dwa razy więcej niż w pierwszym przykładzie i szybciej o 2,5 roku. A porównując dalej? Za 18 lat 80 000 zł, za 24 lata 160 000 zł, a za 30 lat aż 320 000 zł. Wolisz mieć 40 000 zł, czy 320 000 zł? Odpowiedź jest oczywista. Jedyny wniosek, jaki się tutaj nasuwa to taki, że musisz edukować się w finansach. Dzięki praktycznej edukacji finansowej możesz podwoić swoje pieniądze w czasie 8,5 roku krótszym. W ciągu 30 lat możesz osiągnąć zamiast 40 000 zł aż 320 000 zł, czyli masz o 280 000 zł więcej! Najlepsza inwestycja Dlatego też najlepszą inwestycją, jaką możesz zrobić to inwestycja we własną edukację finansową. Jeżeli zastanawiasz się, czy warto płacić za wiedzę finansową to na podstawie powyższych przykładów oblicz, ile kosztuje Cię brak wiedzy finansowej. A co by było, gdybyś zamiast 10 000 zł zainwestował 100 000 zł? Czas to pieniądz, ale przede wszystkim edukacja to pieniądz. Zapraszam Cię na szkolenia z praktycznej edukacji finansowej.

Dlaczego Polacy boją się inwestować?

Dlaczego Polacy są często negatywnie nastawieni do inwestowania? Dlaczego boją się powierzać swoje pieniądze instytucjom finansowym? Dlaczego w konsekwencji trzymają swoje oszczędności na nieoprocentowanych rachunkach bankowych lub ewentualnie wybierają lokaty bankowe, które zwykle nawet nie chronią ich pieniędzy przed inflacją? Najczęściej mamy do czynienia z dwoma powodami takiej sytuacji. Pierwszy z nich to złe doświadczenia z dotychczasowych inwestycji, na których w najlepszym wypadku nie zarobili albo co gorsza stracili. Drugi powód to podejmowanie decyzji w oparciu o… reklamy telewizyjne. Często oba te powody kumulują się i występują łącznie skutecznie zniechęcając Polaków do inwestowania. Przyczyna obu sytuacji jest jedna – brak wiedzy finansowej. Złe doświadczenia Większość złych doświadczeń wiąże się zwyczajnie z brakiem wiedzy finansowej i konsekwencjami popełnianych błędów. Przykładem mogą być starty poniesione na funduszach inwestycyjnych w drugiej połowie 2007 roku i w roku 2008. Wielu Polaków kupowało na przełomie 2006 i 2007 jednostki funduszy inwestycyjnych w oparciu o wyniki historyczne ulegając emocjom i reklamom banków. Efekt był taki, że kupowali jednostki funduszy inwestycyjnych na szczycie hossy, czyli wtedy gdy były one drogie. Po każdej hossie następuje bessa. Nie mając podstawowej wiedzy finansowej nie uciekli z rynku akcji w odpowiednim momencie osiągając stratę. Kupili jednostki, gdy były drogie, a sprzedali je, gdy były tanie. Reklama dźwignią finansowej porażki Najgorszym z możliwych doradców jest reklama telewizyjna. Dla wielu Polaków telewizja równa się zaufanie. Niestety w zakresie reklam związanych z rynkiem finansowym trzeba włączyć myślenie. Dwa przykłady dlaczego warto: Hossa W momencie, gdy mamy na rynku hossę trwającą od dłuższego czasu i rynek zbliża się do jej szczytu fundusze inwestycyjne mogą pochwalić się dobrymi wynikami historycznymi za okres 3, 6 czy 12 miesięcy i… robią to bardzo chętnie. Przedstawiając wyniki historyczne liczą na to, że wielu odbiorców reklamy założy, że podobnie będą pracować ich pieniądze za kolejne 3, 6 czy 12 miesięcy i decydują się na zakup jednostek funduszy inwestycyjnych, w szczególności funduszy akcji. Banki, czy fundusze emitują reklamy w telewizji wtedy, gdy im się to najbardziej opłaca. Najczęściej ma to miejsce wówczas, gdy jednostki funduszy mają wysoką wartość, bo wówczas mogą one na tym najwięcej zarobić, wspomagając się dodatkowo wynikami historycznymi. Jaki ma to efekt dla naszego portfela? Kupujemy drogo, często następuje korekta na rynku, jednostki tracą na wartości i sprzedajemy je tanio. Podsumowując: kupiliśmy drogo, sprzedaliśmy tanio. Bank, czy fundusz zarobili, my straciliśmy. Bessa Gdy na rynku trwa od dłuższego czasu bessa bankom i funduszom nie opłaca się reklamować funduszy inwestycyjnych akcyjnych, bo mają one niską wartość. Opłaca się im natomiast pozyskiwać kapitał na to, by realizować własne inwestycje, czyli kupić dużo i tanio. W jaki sposób najłatwiej pozyskać kapitał? Tak! Lokata, prosta, bezpieczna z gwarantowanym, pewnym zyskiem. Czy bank proponując 5, 6 czy 7% w skali roku ryzykuje? Czy też może wie, że sam zarobi na tym wielokrotnie więcej, a co zarobi więcej zostaje w banku? O tym, czy da się zarobić na lokatach bankowych można toczyć długie dyskusje. Warto jednak analizować fakty. Ciekawe opracowanie wykonała w swoim raporcie firma Open Finance pisząc o tym, jak naprawdę można zarobić na lokatach bankowych. Krótkie opracowanie na ten temat można przeczytać na stronie serwisu Wirtualne Media Wnioski Działaj odwrotnie niż sugeruje Ci reklama w telewizji. Jeżeli widzisz reklamy funduszy akcji to możesz zacząć planować sprzedaż swoich jednostek. Gdy widzisz reklamy lokat bankowych szukaj dobrych inwestycji, np. opartych o fundusze akcji. Włącz myślenie i zacznij dbać o swoją praktyczną wiedzę finansową. Praktyczne rozwiązanie Na rynku jest już coraz więcej ciekawych szkoleń z zakresu praktycznej wiedzy finansowej. Sam mam przyjemność prowadzić takie szkolenia. Jeżeli chcesz się przekonać dlaczego warto zdobywać wiedzę finansową i ile kosztuje jej brak czekam na kontakt

poniedziałek, 4 lipca 2011

Schiff: wyrzucić dolary, kupować złoto
WST, Moneynews


Amerykańska gospodarka tkwi w depresji, nie wychodząc z recesji dzięki „luźnej” polityce monetarnej, więc byłoby mądre wyrzucić dolary do rowu i inwestować w złoto, twierdzi Peter Schiff, dyrektor wykonawczy i szef globalnych strategów w Euro Pacific Capital.

W wywiadzie dla Newsmax TV powiedział, że amerykański dolar może stracić od 50 do nawet 70 proc. swojej wartości.

„Wszystko co robimy, to wydawanie pożyczonych pieniędzy, to nie stymuluje gospodarki, ale stymuluje wszystkie problemy gospodarki, przez co czynimy ją jeszcze gorszą” – tłumaczy Schiff.

Dodaje, że sytuacja nie poprawi się dopóki władze nie odejdą od przyjętej polityki i nie pozwolą rynkowi na samodzielną korektę.

Przejście przez to może być bardzo bolesne, ale może doprowadzić do trwałego ożywienia, co byłoby bardziej korzystne dla wszystkich na dłuższą metę.

„Rząd musi przestać zagłuszać ból Novocainą” – wzywa Schiff.

Jego zdaniem, wszystko czego potrzebują obecnie Stany Zjednoczone by zrestrukturyzować gospodarkę to mniejsze wydatki, mniejsze zadłużenie, niższa konsumpcja, większe oszczędności, wyższa produkcja, mniej władzy, mniej regulacji.

WST, Moneynews

wtorek, 28 czerwca 2011

Inwestowanie tylko dla orłów

Im ryzykowniej poczynasz sobie na rynkach finansowych, tym lepiej musisz się znać na ekonomii.



Pamiętaj, jeśli uskładasz na koncie więcej niż 5 tysięcy dolarów, to natychmiast je inwestuj! W przeciwnym razie będziesz musiał iść do kościoła i przepraszać Boga za sknerstwo" — pouczał jednego ze współpracowników John D. Rockefeller. Ze skąpstwa powinno wyspowiadać się parę milionów Polaków, którzy niezmiennie wolą produkty oszczędnościowe od inwestycyjnych. Według najnowszego badania Instytutu Homo Homini zrealizowanego na zlecenie Deutsche Bank PBC, co piąty ankietowany gromadzi nadwyżki gotówki na lokatach. Równie popularne są konta oszczędnościowe. W funduszach pieniądze lokuje jedynie 6 proc. respondentów, 5,4 proc. gra na giełdzie, a 2,5 proc. korzysta z produktów strukturyzowanych.

— Kryzys ostudził entuzjazm do parkietu. No, ale podobno idą lepsze czasy. Kto więc może sobie pozwolić na zamrożenie pieniędzy na rok czy dwa, powinien poważnie pomyśleć o inwestowaniu na giełdzie albo zrobić to w sposób pośredni, kupując jednostki funduszy akcji — zachęca Grzegorz Węsiora, niezależny doradca finansowy.

Z żyłką hazardzisty

Trudno nam mienić się odważnym społeczeństwem, jednak ostatnio znów rośnie liczba Polaków, którzy gotowi są podjąć ryzyko. Dowód: na koniec grudnia zeszłego roku biura maklerskie prowadziły 1,48 mln rachunków. Oznacza to 30-procentowy wzrost w stosunku do końca 2009 r. (dane Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych).

— To rekordowy przyrost, który można wytłumaczyć co najmniej dwoma czynnikami: ubiegłoroczną prywatyzacją PZU, a potem Taurona oraz pozytywnymi sygnałami płynącymi ze światowej gospodarki — wskazuje Grzegorz Węsiora.

Zdaniem eksperta, kto wycofał się z parkietu w okresie dekoniunktury, nie postąpił słusznie. Cytuje jednego z szefów polskich banków, który w środku kryzysu został zapytany przez dziennikarzy, jak zainwestowałby teraz milion złotych. Prezes bez wahania odpowiedział, że trzy czwarte tej sumy włożyłby na giełdę. Dlaczego? Bo nawet gdyby wszystko stracił, to do emerytury zdążyłby się odkuć.

Odwaga to jednak nie to samo co brawura. Najwięcej złych decyzji inwestycyjnych ma źródło w ignorancji. "Ryzyko rodzi się wtedy, gdy nie wiesz dokładnie, co robisz" — klaruje Warren Buffett, miliarder i inwestor giełdowy.

Kupowanie instrumentów finansowych bezpośrednio na giełdzie jest skomplikowanym zajęciem. Wymaga zarówno odpowiednich predyspozycji psychicznych, jak i dużej wiedzy matematycznej i ekonomicznej. Niestety, poziom wykształcenia w tych dziedzinach jest w naszym kraju zawstydzająco niski. Z tego powodu niewielu Polaków nadaje się do gry na giełdzie — jak w wywiadzie dla portalu Money.pl zauważa ekonomista Alfred Adamiec.

Odważnie i rozważnie

A jeśli ktoś oczekuje większych zysków, choć orłem z ekonomii nie jest? Takiej osobie pozostają fundusze inwestycyjne, które jednak, zamiast pomnożyć kapitał, mogą znacznie go uszczuplić. Przypomnijmy sobie rok 2008, kiedy to wielu Polaków potraciło często nawet kilkadziesiąt procent oszczędności.

— W okresie spadków na giełdzie warto postawić na bezpieczniejsze fundusze mieszane i stabilnego wzrostu, które przenoszą powierzane im pieniądze między inwestycjami pewnymi — np. obligacjami — a ryzykownym parkietem. W czasie koniunktury lepsze są fundusze agresywnego wzrostu, których celem jest maksymalny przyrost wartości kapitału, dający przy tym niewielki dochód bieżący — sugeruje Grzegorz Węsiora.

Dla tych, którzy chcą iść na całość, optymalnym rozwiązaniem są fundusze akcyjne, które podczas giełdowej hossy pozwalają zarobić nawet 50–70 proc. w skali roku. Można wybierać między rynkiem polskim, europejskim, amerykańskim. Ale nie tylko. Osobom o grubym portfelu i długim horyzoncie inwestycyjnym niektóre towarzystwa oferują także fundusze BRIC, czyli Brazylii, Rosji, Indii i Chin.

— Są to rynki wschodzące, a nie rozwinięte, a więc stosunkowo mało przewidywalne. Na tamtejszych giełdach następują szybkie wzrosty i równie gwałtowne spadki. Dlatego prawdopodobieństwo poniesienia strat jest tak samo duże jak szansa osiągnięcia niebotycznych zysków — ostrzega Marek Zuber, ekonomista i analityk rynków finansowych.

Pod prąd

Nie tylko decyzje związane z giełdą wymagają ponadprzeciętnej odwagi. Prawdziwego śmiałka możemy poznać po tym, że szuka obiektu z perspektywami wzrostu, który nie został jeszcze odkryty przez innych. Jeśli myśli inwestora poruszają się po wytartych koleinach, wartość jego działania będzie spadać, gdy na rynku zaczną pojawiać się nowi gracze ze świeżymi pomysłami — uważają autorzy książki "Private asset Wealth management" pod redakcją Katarzyny Gabryelczyk (Wydawnictwo C. H. Beck, 2009). Podręcznik zawiera informacje o wielu intrygujących sposobach lokowania i zarabiania pieniędzy — takich jak fundusze luksemburskie, towarowe i "grzeszne", obligacje śmierci czy inwestycje w drogie kamienie, metale szlachetne bądź w sztukę.

— Im więcej mamy pomysłów na pomnażanie kapitału, tym lepiej. Dobra dywersyfikacja portfela to podstawa skutecznego inwestowania. Powinny się w nim znaleźć także bezpieczne produkty, by potencjalną stratę zrównoważyć przez stabilny i pewny dochód — zauważa Emil Szweda, analityk Open Finance.

Trzymanie części pieniędzy na lokatach i kontach oszczędnościowych — dodaje — wcale nie świadczy o braku charakteru. Raczej o przezorności. Najważniejsza zasada inwestowania głosi: zawsze idź pod prąd!

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Godna emerytura jest możliwa. Pod warunkiem, że sam o nią zadbasz.



Zabraknie pieniędzy na emerytury — ostrzegają eksperci. Z symulacji wynika, że świadczenie z pierwszego i drugiego filara wyniesie nie więcej niż połowę ostatniego wynagrodzenia. A to oznacza, że wielu z nas czeka życie na krawędzi ubóstwa. Nie tylko kolejne rządy, ale i pracodawcy uważają, że "liczy się tu i teraz". Program emerytalny realizuje jedynie 27 proc. polskich przedsiębiorstw i ta liczba ani drgnęła w ostatnich latach — wynika z badań firmy Mercer. Zatem brutalna prawda jest taka, że sami musimy zadbać o spokojną i dostatnią starość.

Ziarnko do ziarnka

Tymczasem — jak zauważa Agnieszka Rudnicka, starszy menedżer produktów w Raiffeisen Bank Polska — Polacy umieją odkładać pieniądze na krótko: na wakacje, samochód, remont mieszkania. Uważamy, że w dłuższej perspektywie na oszczędzanie nas nie stać. Inwestowanie rezerwujemy dla ludzi bogatych. A to błąd.

— Niewielkie kwoty gromadzone regularnie tworzą kapitał na przyszłość. Zwłoka oznacza jedno — im dłużej trwa, tym więcej będzie trzeba odłożyć w każdym kolejnym miesiącu, by nadrobić stracony czas — wskazuje Agnieszka Rudnicka.

Wtóruje jej Emil Szweda, analityk Open Finance, który do znudzenia powtarza klientom, że konsumpcja nie może pochłonąć wszystkich ich zarobków i oszczędności.

— Zasada jest prosta: im bliżej do zakończenia działalności zarobkowej, tym większą część bieżących dochodów należy przeznaczać na lokaty i inwestycje. Jeśli pracownik ma 25 lat, wystarczy, że odkłada co miesiąc 5-10 proc. pensji. Natomiast jeżeli ktoś o starości zaczął myśleć dopiero po 45. roku życia, to i jedna trzecia wynagrodzenia nie wydaje się kwotą zbyt dużą — stwierdza konsultant.

Natomiast Piotr Warski, niezależny doradca finansowy, dodaje, że nie należy zakładać, że po przejściu na emeryturę nasze potrzeby konsumpcyjne spadną. Raczej będziemy chcieli żyć na dotychczasowym poziomie. Owszem, odejdą wydatki na dzieci, ale pojawią się nowe, związane na przykład ze zdrowiem. Zatem nasze konto powinno być zasilane co miesiąc kwotą nie mniejszą niż ostatnie wynagrodzenie.

Do dodatkowego oszczędzania i inwestowania w przyszłość eksperci szczególnie mocno namawiają osoby prowadzące działalność gospodarczą i zatrudnione np. na podstawie umowy o dzieło oraz rolników. Większość z nich odprowadza przecież minimalne składki do ZUS lub KRUS. Bardziej zapobiegliwe — według analityków — powinny być również kobiety. Powód: statystycznie wcześniej przechodzą na emeryturę i żyją dłużej od mężczyzn — czyli na gromadzenie kapitału mają mniej czasu.

Morze możliwości

W jaki sposób gromadzić dodatkowy kapitał na emeryturę? Na rynku finansowym możliwości inwestowania i oszczędzania jest wiele. Można wybierać spośród lokat bankowych, obligacji skarbowych, produktów strukturyzowanych, akcji, funduszy inwestycyjnych, albo kupić inwestycyjną polisę ubezpieczeniową. Wybór zależy od potrzeb, możliwości finansowych, czasu gromadzenia kapitału, a także — preferowanej skali ryzyka.

— Nie wrzucajmy wszystkich pieniędzy do jednego worka — lepiej dywersyfikować swój portfel. Dzięki temu nasze oszczędności będą podlegać mniejszym wahaniom w razie zawirowań na rynkach finansowych — wskazuje Agnieszka Rudnicka.

Inna rada menedżerki? W długim terminie, aby zebrać jak największy kapitał, warto — przynajmniej na początku — inwestować w instrumenty bardziej agresywne, np. fundusze akcyjne. Im bliżej końca oszczędzania, tym inwestycje powinny się stawać coraz bardziej bezpieczne. W praktyce oznacza to, że środki z funduszy akcyjnych należy stopniowo przenosić do funduszy bezpieczniejszych — np. stabilnego wzrostu, potem do obligacyjnych czy rynku pieniężnego.

Specjalistka Raiffeisen Banku poleca także inwestycyjne programy ubezpieczeniowe. Są przeznaczone dla osób, które chcą długofalowo inwestować, ale nie mają czasu ani odpowiedniego doświadczenia, aby samodzielnie inwestować na giełdzie. Ubezpieczenie z funduszami łączy najlepsze cechy funduszu inwestycyjnego, lokaty i ubezpieczenia na życie. Zapewnia jednak zyskowność potencjalnie wyższą niż lokaty bankowe i wiąże się z mniejszym ryzykiem niż to, które towarzyszy samodzielnemu inwestowaniu w papiery wartościowe. W ubezpieczeniu z funduszem mamy do dyspozycji fundusze różnych TFI, o różnej strategii inwestycyjnej, co pozwala lokować w produkty obarczone różnym ryzykiem.

— Dzięki formie ubezpieczenia na życie, konwersje jednostek pomiędzy funduszami nie są obciążone podatkiem od zysków kapitałowych. Pozwala to wykorzystać różnorodność oferty inwestycyjnej i w zależności od koniunktury zmieniać profil inwestycji, a przy tym korzystać z odroczenia zapłaty podatku dochodowego od zysku z inwestycji — 19-procentowy podatek płacony jest dopiero w momencie wypłaty środków — wyjaśnia Agnieszka Rudnicka.

Innym rozwiązaniem jest założenie indywidualnego konta emerytalnego (IKE). Można to zrobić, podpisując umowę z towarzystwem funduszy inwestycyjnych, z towarzystwem ubezpieczeniowym, bankiem lub domem maklerskim.

— Zaletą oszczędzania na IKE jest zwolnienie z 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, jednak z tego zwolnienia skorzystamy dopiero podejmując pieniądze po przejściu na emeryturę — tłumaczy specjalistka Raiffeisen Banku.

Popularną formą inwestowania jest także zakup nieruchomości. Poza tym można lokować w dzieła sztuki, złoto, numizmaty. Najprostszą formą pomnażania kapitału wydają się depozyty bankowe. Najbardziej — według analityków — nadają się one jednak do krótkoterminowego lokowania pieniędzy, a nie z myślą o przyszłej emeryturze.

Ekspert podpowie

Wybór produktów jest duży. Przed dokonaniem wyboru każdy powinien odpowiedzieć sobie na kilka pytań: ile możemy odkładać, jaką kwotę chcemy zaoszczędzić, jak długo będziemy inwestować i jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować?

Emil Szweda zaleca przyjęcie postawy aktywnego inwestora, który co pewien czas modeluje swój portfel zależnie od tego, co się dzieje w gospodarce.

— Ktoś taki zawsze trzyma rękę na pulsie i nie pozwala, by hossa uśpiła jego czujność. Szybko reaguje na wszystkie zmiany. Ale do tego potrzeba choćby minimalnej znajomości zasad ekonomii — podkreśla analityk Open Finance.

A co z osobami, które z ekonomią są na bakier?

— Powinny spotkać się z doradcą bankowym, który przybliży im konkretne rodzaje produktów inwestycyjnych, dając szansę na stworzenie portfela, który jest dla nich optymalny — podpowiada Agnieszka Rudnicka.

poniedziałek, 23 maja 2011

Klienci coraz chętniej zerkają na fundusze akcji

Klienci coraz chętniej zerkają na fundusze akcji

Porównując obecną sytuację pod względem kształtowania się salda wpłat i umorzeń do funduszy inwestycyjnych do tej, z którą mieliśmy do czynienia pięć lat temu, można by oczekiwać jeszcze półtora roku wzrostów na giełdzie.
Więcej informacji

wykresplik graficzny

Z obserwacji danych dotyczących salda wpłat i umorzeń do krajowych funduszy inwestycyjnych jasno wynika, że klienci wycofują pieniądze z tzw. funduszy bezpiecznych (obligacji, rynku pieniężnego). Rychło w czas, można powiedzieć, bo ich stopy zwrotu (zwłaszcza tych pierwszych) w ostatnim czasie znacząco się obniżyły. Na 19 maja średnia roczna stopa zwrotu funduszy polskich obligacji nie przekraczała 3,5 proc., a przed rokiem o tej samej porze średni roczny wynik przekraczał 9 proc. Taka sytuacja nie jest oczywiście zaskoczeniem, bo w środowisku rosnących stóp procentowych, gdy RPP zacieśnia politykę pieniężną, fundusze obligacji zwykle tracą na wzroście ich rentowności, który oznacza spadek cen papierów w portfelach funduszy.

Jednocześnie zwraca uwagę delikatnie rysujący się trend wzrostowy w segmencie funduszy agresywnych – akcji polskich i zagranicznych. W pierwszych czterech miesiącach br. obydwie te grupy produktów wg danych Analiz Online pozyskały łącznie ponad 885 mln zł, z czego do tych inwestujących głównie poza granicami Polski napłynęło 885 mln zł, zaś pozostałe 110 mln zł zasiliło rachunki funduszy skoncentrowanych na krajowym rynku akcji. Fundusze obligacji i pieniężne w tym czasie zanotowały odpływ ponad 33 mln zł. Przy czym tylko z funduszy obligacji odpłynęło 1,36 mld zł, a sytuację uratował napływ do funduszy pieniężnych, które z uwagi na mniejszą wrażliwość na ryzyko stopy procentowej, ostatnio radzą sobie lepiej niż fundusze obligacji. Niemniej ogólny bilans jest zdecydowanie na korzyść funduszy akcyjnych.

Widoczny wzrost zainteresowania funduszami akcji teraz, gdy minęły już dwa lata od narodzin obecnej hossy, nie jest niczym specjalnie dziwnym, jeśli przyjrzeć się temu, jak wyglądało to przy poprzedniej takiej okazji. Na poniższym, ponad dziesięcioletnim wykresie WIG, nałożyliśmy roczne, kroczące salda wpłat i umorzeń funduszy akcji polskich i zagranicznych oraz funduszy obligacji i rynku pieniężnego. Warto zwrócić uwagę na przełom lat 2005 i 2006. Wydaje się, że teraz jesteśmy właśnie w podobnym punkcie. Wówczas, po ponad dwuletniej serii wzrostów WIG podwoił wartość, zaś stopy procentowe osiągnęły minimum na poziomie 4 proc. Towarzyszył temu wzrost napływu środków akcji oraz ich odpływ z funduszy obligacji.

(Kliknij aby powiększyć)

Klienci coraz chętniej zerkają na fundusze akcjiKlienci coraz chętniej zerkają na fundusze akcji

Źródło: obliczenia Open Finance na podst. danych serwisu Analizy Online.

Mniej więcej od początku 2006 roku do funduszy agresywnych trafiało więc z miesiąca na miesiąc coraz więcej pieniędzy. Taki stan rzecz utrzymał się przez półtora roku, aż do końca poprzedniego cyklu wzrostowego, czyli do połowy 2007 roku, przy czym w ostatnich miesiącach roczne saldo wpłat i umorzeń przekraczało 20 mld zł, co na wykresie obrazuje zielona linia, pnącą się niemal pionowo do góry.

Obecnie również jesteśmy ponad dwa lata od dołka, od którego WIG zyskał grubo ponad 100 proc. Jesteśmy w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych, a niska zyskowność funduszy obligacji powoduje, że klienci wycofują z nich pieniądze, a swoją uwagę coraz częściej kierują w stronę bardziej ryzykownych, ale jednocześnie potencjalnie bardziej dochodowych inwestycji, jakimi są fundusze akcji.

Gdyby zastosować prostą analogię i potraktować klientów funduszy inwestycyjnych jako swoisty giełdowy barometr, można by oczekiwać, że obecnie przed nami jest jeszcze kilkanaście miesięcy wzrostów na giełdzie, które wyniosą indeks w górę o ok. 100 proc. licząc od aktualnego poziomu. W tym czasie powinniśmy obserwować stale rosnące saldo wpłat i umorzeń w przypadku funduszy agresywnych i malejące w przypadku funduszy papierów dłużnych.
Na ile taki scenariusz jest możliwy? Po ostatnim kryzysie finansowym globalna gospodarka wciąż nie może podnieść się z kolan. Zadłużone po uszy państwa, które w ten sposób próbowały ratować świat przed jeszcze większą zapaścią, teraz muszą poradzić sobie z wysokim deficytem w finansach publicznych. Nieuniknione w takiej sytuacji wydaje się więc podniesienie podatków. To uderzyłoby w konsumentów, ale także w przedsiębiorców, których perspektywy rozwoju zmniejszą się. W takiej sytuacji trudno oczekiwać po akcjach dalszych wzrostów. Z drugiej strony, wg prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, globalna gospodarka ma w tym roku wzrosnąć o 4,8 proc. Najwięcej mają na tym skorzystać państwa rozwijające się, gdzie przewiduje się średni wzrost rzędu 6,5 proc. W przypadku gospodarek rozwiniętych ma to być tylko ok. 2,4 proc. Polskie PKB ma w 2011 roku wzrosnąć o 4 proc., a w przyszłym o 3,8 proc. Te prognozy pozwalają z kolei patrzeć z nadzieją w przyszłość i perspektywę dalszych wzrostów na giełdach czynią bardziej prawdopodobną.

piątek, 6 maja 2011

Monety z JP II

Ile można zarobić na złotych i srebrnych monetach z papieżem - cz. 2

W drugiej części artykułu o zarabianiu na monetach kolekcjonerskich zajmiemy się dwiema seriami monet wydanymi w latach 2003 i 2005: "Jan Paweł II, 25-lecie pontyfikatu" oraz Papież Jan Paweł II: 1920-2005". W wyliczeniach zaktualizowaliśmy cenę złota i srebra na tę z 4 maja. Kurs dolara w fixingu NBP z 2 maja nie zmienił się względem 28 kwietnia. Tak, jak w pierwszej części tekstu, ceny monet pochodzą z serwisu aukcyjnego Allegro.

» Ile można zarobić na złotych i srebrnych monetach z papieżem - cz. 1


Jan Paweł II, 25-lecie pontyfikatu

Moneta została wyemitowana 24 września 2003 roku w dwóch wersjach: srebrnej o nominale 20 zł i wadze 28,28 g oraz złotej, 200-złotowej, ważącej 15,5 g. Srebrna sprzedawana była w cenie 72 złotych, jej wartość kolekcjonerska wyniosła 51,6 zł. Złota kosztowała 940 zł, z czego 115,45 zł to wartość kolekcjonerska.

Kruszec Nominał cena emisyjna (zł) Wartość kolekcjonerska (zł) Wartość kolekcjonerska (%)
srebro (Ag) 20 zł 72 zł 51,6 zł 71,66%
złoto (Au) 200 zł 940 zł 115,45 zł 12,28%



Moneta srebrna jest obecnie sprzedawana w granicach 106,50 zł do 169 zł, co oznacza, że w ciągu 8 lat osiągnęliśmy stopę zwrotu na poziomie 48% do 135%. Wartość kolekcjonerska wynosi od -8,26% do 32% (spadła). Na samym kruszcu zyskaliśmy 465%. Gdybyśmy jako cenę kruszcu potraktowali cenę emisyjną monety, zarabiamy 60%.

Stan na 4 maja, godz. 11:00
Cena (min) Cena (max) Zysk (min) Zysk (max) Wartość
kolekcjonerska (min) Wartość
kolekcjonerska (max) Zysk
na surowcu cena emisyjna
/ surowiec
106,50 zł 169 zł 34,50 zł (47,92%) 97 zł (134,72%) -8,8 zł (-8,26%) 53,7 zł (31,77%) 94,9 zł (465,10%) 43,3 zł (60,14%)


undefined
Monetę złotą można sprzedać za 2950 zł - 3399 zł. Daje to 14-letnią stopę zwrotu na poziomie od 214% do 261,60 zł. Wartość kolekcjonerska to obecnie 24% - 34% (wzrosła). Na kruszcu zyskujemy 172%. Traktując cenę emisyjną jako cenę kruszcu jesteśmy "do przodu" 138%.

Stan na 4 maja, godz. 11:00
Cena (min) Cena (max) Zysk (min) Zysk (max) Wartość
kolekcjonerska (min) Wartość
kolekcjonerska (max) Zysk
na surowcu cena emisyjna
/ surowiec
2950 zł 3399 zł 2010 zł (213,83%) 2459 zł (261,60%) 708,97 zł (24,03%) 1157,97 zł (34,07%) 1416,48 zł (171,79%) 1301,03 zł (138,41%)


Chcesz zarabiać na giełdzie? » Załóż rachunek inwestycyjny


Papież Jan Paweł II: 1920-2005

Moneta ukazała się 29 czerwca 2005 roku, czyli niespełna 3 miesiące po śmierci Jana Pawła II. Pojawiły się dwie wersje: srebrna, o nominale 10 zł, wadze 14,14 g w cenie 46 zł oraz złota z nominałem 100 zł, ważąca 8 g i kosztująca 540 zł. Wartość kolekcjonerska pierwszej wynosiła 33,99 zł, natomiast drugiej 126,86 zł.

Kruszec Nominał cena emisyjna (zł) Wartość kolekcjonerska (zł) Wartość kolekcjonerska (%)
srebro (Ag) 10 zł 46 zł 33,99 zł 73,90%
złoto (Au) 100 zł 540 zł 126,86 zł 23,49%



Monetę srebrną rynek wycenia na 50 zł - 79 zł. Daje to sześcioletnią stopę zwrotu w granicach 8,7% - 72%. Wartość kolekcjonerska wynosi od -15% do 27%. Na samym kruszcu zyskaliśmy 380,2%. Gdybyśmy jako cenę kruszcu potraktowali cenę emisyjną monety, zarabiamy 25%.

Stan na 4 maja, godz. 11:00
Cena (min) Cena (max) Zysk (min) Zysk (max) Wartość
kolekcjonerska (min) Wartość
kolekcjonerska (max) Zysk
na surowcu cena emisyjna
/ surowiec
50 zł 79 zł 4 zł (8,7%) 33 zł (71,74%) -7,65 zł (-15,30%) 21,35 zł (27,03%) 45,64 zł (380,2%) 11,65 zł (25,33%)



Obecna cena monety złotej to 1470 zł. Stopa zwrotu z tej inwestycji wynosi zatem 172%. Wartość kolekcjonerska wynosi w tej chwili 21,23% ceny monety. Dzięki wzrostowi kursu złota zarobiliśmy 180%. Kupując 8 g złota po cenie emisyjnej monety, zarobilibyśmy 114%.

Stan na 4 maja, godz. 11:00
Cena Zysk Wartość
kolekcjonerska Zysk
na surowcu cena emisyjna
/ surowiec
1470 zł 930 zł 313,24 zł (21,32%) 744 zł (179,97%) 616,66 zł (114,20%)


Komentuje analityk Bankier.pl, Krzysztof Kolany
Wartość kolekcjonerska w przypadku „papieskich” monet wykonanych ze srebra po sześciu latach okazała się niższa niż w dniu emisji. Inwestycja w „numizmatykę” przyniosła w tym przypadku stratę, co zapewne wynikało z wysokiego nakładu tych monet.

Natomiast emitowane w znacznie mniejszych seriach monety złote przyniosły całkiem niezły przyrost wartości kolekcjonerskiej. Wniosek jest prosty: jeśli chcemy inwestować w metale szlachetne, to powinniśmy kupować monety bulionowe. Rozsądny inwestor monety kolekcjonerskie powinien zostawić kolekcjonerom.


Zwłaszcza przy zakupie srebrnych monet należy zwracać szczególną uwagę na wielkość emisji. Przykładem niezbyt dobrej inwestycji jest srebrna moneta z Janem Pawłem II o nominale 1 000 zł wyemitowana w 1982 roku. Znajdowała się ona w obiegu, dlatego większość tych dostępnych na rynku nie jest w stanie menniczym, co przekłada się na ich wartość - często jest sprzedawana poniżej ceny kruszcu, na którym została wybita. Słowem - bardziej opłaca się przetopić ją na sztabki.

Wszystkie monety ujęte w zestawieniu przyniosły zysk tym, którzy kupili je w dniu emisji. Główną przyczyną nawet kilkusetprocentowych wzrostów wartości jest trwająca hossa na rynku złota i srebra. Jeżeli jednak zależy nam głównie na inwestycji w kruszec, dużo bardziej opłacalne było kupno sztabek lub certyfikatów. Wartość kolekcjonerska wzrosła tylko w przypadku monet złotych, które emitowane były w niewielkiej liczbie. Przy srebrze, w najlepszym wypadku pozostała niezmieniona.